Olsztyn24

Olsztyn24
14:20
17 grudnia 2025
Floriana, Jolanty

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

NGO

BWA

MBpG

MWiM

MBP

WBP

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Elżbieta Mierzyńska | 2009-06-11 23:34
Relacja z pewnego „napadu”

Rosjanie w Galindii

Olsztyn
Rosyjscy dziennikarze w fotografii na pamiątkę (fot. E. Mierzyńska) | Więcej zdjęć »

Przez dwa dni rosyjscy dziennikarze zwiedzali wybrane miejscowości Warmii i Mazur, które by potem pilotowały tematy związane z regionem. Jednym z miejsc, o którym słyszeli, ale nie widzieli osobiście, jest Galindia nad Bełdanami, niedaleko popularnych na turystycznych szlakach Mikołajek, ale jeszcze bliżej pięknej mazurskiej wsi Iznota. I właśnie do Galindii bardzo chcieli trafić: wielokrotnie odwiedzająca Olsztyn i okolice dziennikarka radiowa Tatiana Ponamorenko oraz dziennikarze telewizyjni Alina Afanasjewa, Jurij Szwecow, Jelena Altowskaja i Walerij Melnikow. W drodze często powtarzali „pokażcie nam coś innego, bo my już prawie wszystko u was znamy”. A więc odwiedzimy Galindię!

Nikt z nich nie przypuszczał, że zwykła wizyta zamieni się w przygodę. Kiedy Marii i Cezaremu Kubackim zapowiedziałam przyjazd rosyjskich mediów do ich osady Galindia, w odpowiedzi usłyszałam krótkie pytanie: Ma być z napadem, czy na sztywno?

Musiałam gościom z Rosji wytłumaczyć co to wszystko znaczy. A zatem „z napadem” oznacza „brak naszego wpływu na scenariusz wydarzeń, wszystko zostaje w rękach Galindów”. „Na sztywno” zaś znaczy mniej więcej tyle, co „standard, przyjazd-wyjazd”.

Rosjanie zdecydowali się na wersję z napadem, bo standard jest wszędzie. Towarzysząca ekipie konsul Alina Kalinowska poinformowała jedynie, by z racji urzędu oszczędzać ją w zabawach. Przy okazji zaznaczyła jednak, że poczucie humoru ma i prywatnie to jeszcze tu zawita i wtedy być może nawet zatańczy z Galinami. Ustalenie zatem było takie - Rosjanie przybywają, Galindowie napadają, ale pani konsul nie dotykają.

W drodze z Mikołajek do Iznoty napięcie rosło tak, że o niczym innym nie rozmawiano tylko o tym „co to będzie, co to będzie”. Przybyliśmy pod bramę Galindii i... nic nie było! Żadnego Galinda, jedynie płonący wrak samochodu. Zatrzymaliśmy samochód. Zatelefonowałam do Cezarego Kubackiego z pytaniem, czy możemy przekraczać bramę i gdzie zaparkować, a w odpowiedzi usłyszałam: - Przepraszam, pomyłka. Napadliśmy na inną ekipę! Galindowie rozprawiają się z pasażerami innej delegacji nad jeziorem, a was nie ma kto witać! Cofnijcie się kilometr i jedźcie jeszcze raz, bo nie zdążę skrzyknąć ich do zrobienia nowego napadu!

Rosjanie przyjęli komunikat salwą śmiechu. „Posłusznie” cofamy się i jedziemy raz jeszcze. Tym razem obok wraku samochody płonęły już ogniska, a z lasu w naszą stronę biegli ludzie w skórach i lnach. Na czele ich wódz Yzegus II. W bramie pojawiła się jego żona (zwana nałożnicą) Piękna Helena II i kilka smukłych dziewczyn.

Rosjanie wyciągnęli aparaty, kamery i głośno komentowali stroje, dzidy, maczugi, ozdoby, zachowanie. Że takie oryginalne, że jak z filmu, i że jak to się udaje tak to zastosować w prowadzeniu ośrodka wypoczynkowego. No i oczywiście powtarzało się pytanie: co dalej będzie? Dalej było jeszcze zabawniej, bo Galindowie w zapale swej gry błyskawicznie otworzyli drzwi i wywlekli (tak to należy określić) z siedzenia... mnie. Tak silnie szarpnęli za ramię, że wyleciałam z samochodu jak piórko, uderzając (nie bez śladu) o ziemię. Rosjanie zastygli. Nie zdążyli wypowiedzieć słowa komentarza, gdy już zostałam postawiona na nogi (tu padło dyskretnie na moje ucho „przepraszam, trochę przesadziłem”), a rosyjska dziennikarka telewizyjna wzięta do niewoli. Omotana sznurem została poprowadzona leśnym traktem na plac galindowy. Towarzyszyły temu tańce, muzyka na bębnach i rogach, rytmiczne pokrzykiwanie. My otrzymaliśmy specjalne pozwolenie wodza Yzegusa II na obserwowanie dalszych wypadków.

Kamery poszły w ruch. Niewolnica została ułożona na stosie ofiarnym. Co przeżyła wtedy, to jej! Wokół niej taniec z pochodniami, ogłuszający dźwięk bębnów, deszcz z nieba i wrażenie, że gra w jakimś filmie. Barwne obrazki dla niej i dla nas - obserwatorów. Potem czekało jeszcze zwiedzanie całego terenu, połączone z opowieściami o bardzo dawnej historii tych ziem, przekazywanie legend i wtajemniczanie w stare obrzędy. Padały rady: tu można zyskać na potencjale, tam można się wyżalić, tutaj trzeba się modlić, a tam zabawić. Wielka łódź na wodzie, ciepły mrok w podziemnych tunelach, posiłek w grotach, pokoje do relaksu.

Na zakończenie bardzo rzeczowa rozmowa o biznesie - co i jak zrobić, by wyróżnić się i zaistnieć na wymagającym rynku turystycznych usług, w kapryśnym klimacie i jeszcze dać przy tym stały zarobek całej rodzinie, a miejsce pracy ludziom z okolicy. Poza tym trzeba mieć poczucie, że robi się to, co się lubi, bo inaczej nic z tego. Według twierdzenia „robi się lepiej to, co się lubi i czuje”, zatrudniani są tutaj wszyscy pracownicy, którzy na jedno zawołanie muszą wskakiwać w kostiumy i natychmiast grać w zaaranżowanych scenach. Rosjanie obiecali sobie wrócić tu jeszcze, by dokładniej wszystko obejrzeć. Oczywiście zamówią sobie kolejny napad, ale też się do niego przygotują!

Zapomnieliśmy zapytać o to, co stało z grupą, na którą napadnięto bez uprzedzenia o tym choćby jednej osoby, co zwykle się praktykuje. Z rozlegających się śmiechów w recepcyjnym holu mogłam tylko wnioskować, że napadnięci zostali na noc.

R E K L A M A
Z D J Ę C I A
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Olsztyn24