Olsztyn24

W zakończonym wczoraj (17.01) Rajdzie Dakar Krzysztof Hołowczyc wraz z pilotem Jeanem-Marciem Fortinem zajęli piąte miejsce wśród załóg samochodów.

Występ olsztynianina w najtrudniejszym rajdzie świata można ocenić jako fantastyczny! Hołowczyc zakończył imprezę tak wysoko, jak jeszcze dotąd żadnemu polskiemu kierowcy samochodu się nie udało. Trzeba też dodać, iż Polak był najlepszy wśród kierowców nie jadących samochodami zespołów fabrycznych.

W klasyfikacji generalnej Hołowczyc uplasował się tuż za Norwegiem Ivarem Tollefsenem, do którego stracił jedynie ponad pół godziny. Zatem, gdyby nie awaria na 10. etapie rajdu, olsztynianin uplasowałby się na czwartym miejscu w „generalce”, gdyż do podium strata była już dużo większa. Łączna strata do zwycięzcy reprezentanta RPA, Giniela de Villiersa wyniosła ponad 6,5 godziny.

Sama walka o zwycięstwo w tegorocznej edycji Rajdu trwała do samego końca. Ostatecznie de Villiers wyprzedził Amerykanina Marka Millera jedynie o niespełna dziewięć minut. Trzeci w klasyfikacji generalnej pochodzący także z USA, Robby Gordon stracił do zwycięzcy niespełna dwie godziny.

Zwycięstwo na ostatnim etapie, który wiódł z Cordoby do Buenos Aires, pało łupem późniejszego laureata rajdu. Krzysztof Hołowczyc pokazał natomiast, iż drugie miejsce z poprzedniego etapu nie było cudem. Polak w sobotę zameldował się na mecie jako trzeci, tracąc do reprezentanta RPA jedyne siedemnaście sekund. Hołowczyca wyprzedził jeszcze Rosjanin Leonid Novitskiy.

W tegorocznej edycji rajdu nie tylko Hołowczyc pokazał, iż Polacy potrafią radzić sobie w piekielnie trudnym warunkach. Trzeci w klasyfikacji kierowców quadów był Rafał Sonik, natomiast 11. wśród motocyklistów Jakub Przygoński. Ostatecznie na 20. miejscu imprezę zakończył Jacek Czachor, dwa miejsca niżej uplasował się Krzysztof Jarmuż.