Olsztyn24

Olsztyn24
20:14
07 grudnia 2025
Ambrożego, Marcina

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

NGO

BWA

MBpG

MWiM

MBP

WBP

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Marek Książek | 2009-01-03 14:10

Lubię jak ludzie mi zazdroszczą

Olsztyn
Tadeusz Drozda lubi jak mu zazdroszczą

Rozmowa z Tadeuszem Drozdą, satyrykiem, artystą kabaretowym, autorem książki kucharskiej, sezonowym mieszkańcem Naterek koło Olsztyna.

- Pańska droga przez estradę jest bogata i naznaczona sukcesami, ale czy to jest aby pewny kawałek chleba? Z satyry i kabaretu można w Polsce żyć w miarę godnie i wygodnie?

- Obecnie żyje się z tego marnie. Telewizja obsadzona jest politycznie, a ja nie mam kumpli wśród partyjnych czynowników.

- Ale może nie o Drozdę chodzi, tylko generalnie o „starą gwardię” kabaretową, z której rzadko kto występuje w telewizji, nie tylko publicznej. Czasami pośród młodych Jerzy Kryszak, Daukszewicz w programie raczej publicystycznym „Szkło kontaktowe”, a reszty nie widać.

- Wszelkie klasyfikowanie ludzi pod względem wieku nie ma sensu. W moim zawodzie tacy faceci jak David Latterman, Jay Leno czy Johny Carlson mogą być albo dobrzy, albo nie. Leo Benhaker jest znacznie starszy i czepiają się go o różne sprawy, ale nie o wiek. Satyryk musi mieć swoje lata, żeby nabrać dystansu do otoczenia. W Polsce generalnie chodzi o układy, a ja nie umiem się wkręcać. Nie czuję, żeby ktoś był przeciw, po prostu brakuje prawdziwych menagerów w TV. Program rozrywkowy, w którym występują zawodowi aktorzy i którego tekst pisze zawodowiec, jest nie do pomyślenia.

- Gusta publiczności są zmienne, pojawiają się nowe gwiazdy kabaretu. Panu te dzisiejsze się podobają?

- Niewiele z tych żartów rozumiem, toteż rzadko oglądam.

- A ze starszych artystów kabaretowych kogo Pan najbardziej ceni-cenił?

- Podziwiałem zawsze Jerzego Ofierskiego (słynnego sołtysa Kierdziołka - przyp. red.) za monologi i Wojtka Młynarskiego za piosenki.

- Skoro mniej się Pan produkuje w TV, to z czego Pan żyje? Podobno kupił Pan restaurację na Florydzie? Jak idzie interes?

- Proszę nikomu nie mówić, że to bujda. Lubię jak ludzie mi zazdroszczą.

- Ale do niedawna miał Pan lokal gastronomiczny w Warszawie?

- Restaurację można mieć tylko wtedy, kiedy się lubi codziennie w niej bywać. Mój skromny lokalik w Warszawie był nietypowy, bo serwowano tam owoce morza. Jeszcze dużo wody upłynie w rzece Wiśle, zanim Polacy polubią te „świństwa”. Ja bardzo lubię. Więcej o restauracji i menu w mojej książce „Ja smakosz, czyli biesiada dookoła świata”.

- Właśnie, książka cieszy się dużą popularnością, bo opisuje Pan w niej dania z różnych zakątków świata. Powstają u nas książki kucharskie, ale skąd akurat taka egzotyczna tematyka?

- Tylko taką książkę zgodziło się wydać pewne wydawnictwo. Nazywa się Hachet Livre. Książka od razu się rozeszła i nie wiem, czy wznowią nakład. W księgarniach już jej nie ma, ale można kupić w Internecie. Poza tym piszę inną książkę, ale nikt mnie nie pogania, a ja jestem leniwy jak cholera.

- Od pewnego czasu związany jest Pan z Warmią. Co tu Pana przywiodło?

- Od dawna jestem związany, przez kilka lat nawet mieszkałem w Olsztynie na ulicy Dąbrowszczaków, a moja mama była dyrektorem w OZOS-ie. Teraz mam domek w Naterkach i grywam w golfa na tamtejszym polu. Pole jest genialne, Naterki też.

- Ostatnio władze Olsztyna zleciły przygotowanie promocji miasta. Jaki miałby Pan pomysł, by zachęcić turystów?

- Myślę, że już wiele zrobiono - świadczą o tym tłumy latem na ulicach Olsztyna. Szkoda, że w wydawanych przewodnikach nikt nie pisze o olsztyńskim polu golfowym. Turystyka golfowa jest najbardziej dochodowa.

- Czy hasło „Przestrzeń radości”, które znalazła dla Olsztyna pewna firma promocyjna z Krakowa, jest trafne? A jakie Pan by zaproponował?

- Przypuszczam, że firma wzięła za to duże pieniądze. Ja nie bardzo wiem, o co w tym haśle chodzi, bo sam mieszkam obecnie w osiedlu Radość pod Warszawą. Ja mogę zaproponować kilka innych haseł, ale pieniądze na hasło już są wydane. Poczekam na kolejny konkurs - może mnie zaproszą.

- Rok temu prowadził Pan Sylwestra w Olsztynie, bodajże w nowym hotelu Manor. Czy można pogodzić taką pracę z przyjemnością?

- Występ w hotelu MANOR był czystą przyjemnością, bo mi do dziś nie zapłacili.

Rozmawiał Marek Książek

******

Tadeusz Drozda, ur. 1949 r. w Brzegu Dolnym, z wykształcenia inżynier magister elektryk, z powołania satyryk, konferansjer, artysta kabaretowy, aktor (grał np. w „Zaklętych rewirach”). Debiutował w stworzonym przez siebie i Jana Kaczmarka kabarecie Elita we Wrocławiu. Po przeprowadzce w 1976 r. do Warszawy jeden z najbardziej popularnych showmanów telewizyjnych; prowadził „Śmiechu warte” i program autorski „Herbatka u Tadka” w TVP2, a w Polsacie był Dyżurnym Satyrykiem Kraju. Teraz podobny program emituje TV7 Szczecin, a emitowany jest na antenach 62 stacji telewizyjnych w całej Polsce, które współpracują z TV7, w tym w kablowej TV Olsztyn.

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Olsztyn24