Olsztyn24

Żniwa na polach wokół Grunwaldu zostały zakończone. Na ten moment czekali muzealnicy z Muzeum Bitwy pod Grunwaldem, by rozpocząć szósty już sezon międzynarodowych, interdyscyplinarnych badań archeologicznych z udziałem archeologów i poszukiwaczy-amatorów. Badacze wierzą, że wyniki poszukiwań pozwolą uzyskać odpowiedzi na wiele pytań dotyczących bitwy z 15 lipca 1410 roku, jak chociażby pytania o miejsce głównej bitwy.

- Szukamy nie tylko miejsca bitwy pod Grunwaldem, generalnie staramy się pozyskać artefakty, które będziemy prezentować w budowanym właśnie muzeum - mówi dr Szymon Drej, dyrektor Muzeum Bitwy pod Grunwaldem. - Spotykamy się po raz szósty, zdając sobie sprawę, że to nie jest praca na rok, lecz na lata. Specyfika archeologii pól bitewnych, zwłaszcza tych średniowiecznych, jest taka, że zabytków jest bardzo mało, że są one niewielkie i rozproszone. Często zdarza się i tak, że tereny, które już były przebadane przez nas, po latach pokazują nowe zabytki.

W tym roku muzealnicy chcą przebadać ok. 70-80 hektarów pól położonych na północ od kaplicy pobitewnej, w kierunku miejscowości Grunwald. Archeologom pomagać będą detektoryści, którzy jak co roku przyjechali pod Grunwald z różnych części Polski, a także z Litwy.

- Detektoryści z wykrywaczami metalu ruszą tyralierą jako pierwsi - tłumaczy metodologię poszukiwań Szymon Drej. - Za nimi poruszać się będą archeolodzy, który będą odbierać i opisywać znalezione zabytki. Bardzo ważne jest lokalizowanie znalezisk, bowiem sam artefakt, bez kontekstu jego znalezienia, właściwie jest bezwartościowy naukowo, a na podstawie nagromadzenia artefaktów w pewnym miejscu, w przyszłości będziemy mogli wysuwać pewne wnioski o charakterze naukowym.

Do tej pory, podczas pięciu sezonów badań prowadzonych pod hasłem „W pogoni za legendą” poszukiwacze odnaleźli ponad 1000 zabytków, z tego ponad 300, ponad wszelką wątpliwość, jest bezpośrednio związanych z bitwą z 15 lipca 1410 roku. Wśród znalezisk przeważają groty strzał i bełtów, ale znajdowane są również inne „rarytasy”.

- Moim ulubionym znaleziskiem, które od tego roku jest oficjalnym logo naszych badań, jest tłok pieczętny znaleziony przy kaplicy pobitewnej - mówi dyrektor Drej. - Na tłoku jest pelikan, który karmi swoje młode. Jesteśmy przekonani, że jest to XV-wieczny tłok proweniencji krzyżackiej.

Niewątpliwym sukcesem archeologów byłoby znalezienie artefaktów, które odpowiedziałoby na zasadnicze pytanie nurtujące historyków i miłośników historii od lat: w których rejonach Pól Grunwaldzkich stoczono bitwę i jaki był jej przebieg? Szanse na przełom w tym zakresie nie są jednak wielkie.

- Tak naprawdę nie wiem, czy kiedykolwiek będzie to możliwe - stwierdza dyrektor Drej. - Trzeba pamiętać, że Jan Długosz, który zostawił nam najobszerniejszy opis bitwy grunwaldzkiej, nigdy tutaj nie był, urodził się pięć lat po bitwie, a poza tym on konstruował swoją narrację historyczną za pomocą schematu, który zaczerpnął z dzieła „Dzieje Rzymu od założenia miasta” Liwiusza, a więc schematu pochodzącego ze starożytności.

Efekty tegorocznych badań archeologicznych na Polach Grunwaldu poznamy za tydzień, tyle bowiem będą trwały tegoroczne wykopaliska pod Grunwaldem. Dzisiaj (14.09) uczestników wydarzenia w Muzeum Bitwy pod Grunwaldem powitał dyrektor tej placówki. Uczestnicy spotkania w pawilonie wystawowym muzeum mieli okazję wysłuchania prelekcji Mariusza Logonia i Przemysława Paruzela o działalności Stowarzyszenia Historyczno-Eksploatacyjnego Księstwa Legnickiego.