Olsztyn24

Olsztyn24
15:25
13 grudnia 2025
Łucji, Otylii

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

NGO

BWA

MBpG

MWiM

MBP

WBP

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Tadeusz Iwiński | 2013-09-23 17:45
Czy po raz trzeci nad Renem dojdzie do wielkiej koalicji?

„Mateczka” Angela Merkel zwycięża po raz trzeci

Olsztyn
 

Znane powiedzenie niemieckie głosi, że „Jego Majestat Przypadek wykonuje 3/4 roboty”. Nie odnosi się ono jednak do wielkiego sukcesu chrześcijańskiej demokracji nad Renem w wyborach do Bundestagu 22 września br. i zdobycia przez blok CDU/CSU (ta ostatnia Unia Chrześcijańsko-Społeczna rządzi niepodzielnie w 12-milionowej Bawarii, co dobitnie potwierdziła w wyborach landowych tydzień wcześniej) aż 42,5% głosów. Ten sukces w ogromnym stopniu formacja ta zawdzięcza polityce oraz osobistej popularności kanclerz Angeli Merkel, która bez wątpienia zostanie po raz trzeci szefem rządu. Wywodząca się z byłej NRD (od 1990 r. kandydująca do Bundestagu ze Stralsundu), którą Jej polityczny promotor Helmut Kohl nazywał „dziewczynką” („Das Maedchen”), przeistoczyła się w okresie sprawowania władzy w „Matkę Chrzestną” lub po prostu „Mateczkę” („Mutti”) społeczeństwa niemieckiego.

Merkel, którą Jej chadeccy rywale uznają za osobę w sposób bezwzględny eliminującą konkurentów, uważana jest wszakże - także za granicą - za gwaranta stabilizacji gospodarczej i politycznej w RFN i wprost - za najpotężniejszą kobietę w skali globalnej. Rzeczywiście Niemcy to państwo nr 1 w Unii Europejskiej, czwarta gospodarka świata, o wielkim stopniu konkurencyjności i stosunkowo małym bezrobociu. To także główny partner gospodarczy Polski i nasz najważniejszy partner polityczny. Bez ożywienia ekonomicznego między Odrą a Renem nie ma mowy o trwałym przezwyciężeniu kryzysu strefy euro.

W dzień po wyborach ich wyniki (choć wciąż nieoficjalne) są dość klarowne. Przy znaczącej frekwencji (ok. 72% spośród 62 mln obywateli uprawnionych do głosowania) już wiadomo, iż przyszły Bundestag będzie liczył 630 deputowanych (ze względu na specyficzny system wyborczy w 299 okręgach i możliwość oddawania dwóch głosów - jednego na konkretną osobę, a drugiego na daną partię ta liczba nie jest stała). Koalicja CDU/CSU uzyskała ok. 41,5% głosów (najwięcej od zjednoczenia Niemiec w 1990 r.) i zdobyła 311 mandatów, czyli do bezwzględnej większości zabrakło jej 5 mandatów.

Opozycyjna, licząca pół miliona członków, socjaldemokratyczna SPD otrzymała 25,7% głosów (nieco więcej niż przed 4 laty) i 192 mandaty. Lewica - mająca niezmiennie główne oparcie w sześciu landach wschodnich - ok. 8,6% i 64 mandaty. Niemal identyczny rezultat odnotowali Zieloni (8,4% i 63 mandaty). To poważna ich porażka, gdyż jeszcze po katastrofie japońskiej elektrowni Fukushima w sondażach mieli nawet powyżej 20%, a do niedawna ok. 15%. Kontrowersyjna decyzja Merkel stopniowego zamknięcia wszystkich ponad 50 niemieckich elektrowni atomowych odebrała tej partii sporo argumentów. Ale bodaj decydującym ciosem okazały się oskarżenia jednego z liderów Zielonych Juergena Trittina (ministra środowiska, ochrony zasobów naturalnych i bezpieczeństwa jądrowego w rządzie Gerharda Schroedera) o to, iż przed wielu laty proponował wprowadzenie do programu swej formacji postulatu utrzymywania kontaktów seksualnych z nieletnimi.

Tylko te cztery partie (spośród ponad 40 biorących udział) przekroczyły 5%-wy (analogiczny, jak w Polsce) próg wyborczy. Z pewnością największą sensacją stało się wyeliminowanie z Bundestagu, po raz pierwszy w historii Niemiec (a więc od 1949 r.), liberalnej Partii Wolnych Demokratów (FDP). Pod kierownictwem urodzonego w Wietnamie wicekanclerza i ministra gospodarki Roesslera uzyskała ona zaledwie ok. 4,8 %. Nie chcę doszukiwać się nadmiernych podobieństw, ale to ważna lekcja dla Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zbliżony rezultat odnotowała Alternatywa dla Niemiec - nowa formacja konserwatywna, założona przez grupę ekonomistów i przedsiębiorców - głosząca jeden zasadniczy postulat - wyjścia RFN ze strefy euro. Ale dowodzi to mimo wszystko istnienia - choć słabego - nurtu eurosceptycznego na scenie politycznej naszego zachodniego sąsiada.

Jakie mogą być zatem scenariusze koalicyjne? Rysują się teoretycznie c z t e r y.

Pierwszy - to CHADECKI RZĄD MNIEJSZOŚCIOWY. Ze względu na potrzebę stabilizacji politycznej i ważne wyzwania w najbliższym czasie uważam go praktycznie za nierealny

Drugi - to KOALICJA CAŁEJ ANTYCHADECKIEJ OPOZYCJI: SPD, Zielonych i Lewicy. Matematycznie byłoby to możliwe - razem 319 mandatów, ale w praktyce bardzo mało prawdopodobne. Chodzi głównie o to, iż socjaldemokraci od początku wykluczają na szczeblu federalnym współpracę z „postkomunistyczną” Die Linke. Akcentował to też w kampanii wyborczej kandydat socjaldemokratów na kanclerza Peer Steinbrueck. W przyszłości - być może - się to zmieni. Natomiast na koalicję „czerwono-zieloną”, która była już u władzy w latach 1998-2005, po prostu brakuje mandatów.

Trzeci - to KOLICJA CZARNO-ZIELONA (CDU/CSU-Zieloni). Nie można jej zupełnie wykluczyć, choć byłaby ona novum na mapie politycznej Niemiec. Byłaby to stabilna większość, zaś niedawne meandry polityki Angeli Merkel w kwestii energii jądrowej obiektywnie zbliżyły obie formacje.

Czwarty wariant - to zawarcie WIELKIEJ KOALICJI CDU/CSU-SPD. Uważam go za niepewny, choć - mimo wszystko - za bodaj najbardziej prawdopodobny. Mimo znaczącej opozycji co do takiego rozwiązania w łonie samych socjaldemokratów.

Taka właśnie koalicja rządziła już dwukrotnie w Niemczech. Po raz pierwszy w okresie 1966-1969, gdy socjaldemokraci, po 17 latach pozostawania w opozycji, wreszcie weszli do rządu Kurta George’a Kiesingera. Wicekanclerzem i szefem dyplomacji był w nim Willy Brandt. Po raz drugi taki sojusz zawarto w latach 2005-2009 już pod batutą kanclerz Merkel. Z ramienia SPD osobą nr 2 był w nim Franz Muentefering, a potem Frank Walter Steinmeier (zarazem minister spraw zagranicznych).

Dziś powszechnie uważa się w tej partii, iż socjaldemokraci na tej koalicji - jako młodszy partner - sporo stracili. Stąd silny opór wobec wejścia po raz trzeci „do tej samej wody”. Ostrożny w stosunku do takiego scenariusza jest sam Steinbrueck (w pierwszym rządzie Merkel - minister finansów), bez entuzjazmu podchodzi też do niego Steinmeier. Kilka dni temu w Waszyngtonie rozmawiałem z Markusem Meckelem - wybitnym politykiem lewicy, teologiem, byłym szefem dyplomacji i wielkim przyjacielem Polski. Jednoznacznie uważał, iż przyniosłoby to szkodę SPD. A w opozycji tylko by ona mogła zyskać. Socjaldemokraci niemieccy, co warto zaakcentować, są przyzwyczajeni do długiego trwania w opozycji. Poza wspomnianym okresem 1949-1966 byli w niej jeszcze np. przez 16 lat, w okresie 1982-1998.

Problemem dla SPD jest m.in. to, iż w kampanii wyborczej Peer Steinbrueck głosił postulat wprowadzenia płacy minimalnej na poziomie 850 euro miesięcznie, minimalnej stawki za godzinę pracy (najpierw wspominał o 11 euro, potem o 8,5 euro), oraz wprowadzenia wysokiego podatku (nawet 49%) dla osób zarabiających minimum 100 tys. euro rocznie. W trzeciej Wielkiej Koalicji taki program trudno byłoby zrealizować.

Najbliższe dni i tygodnie powinny wszystko wyjaśnić. Niewątpliwie Angela Merkel będzie kanclerzem po raz trzeci i zbliży się znacznie do rekordowego wyniku trwania u steru rządów nad Renem. Do rekordu swego promotora Helmuta Kohla (16 lat) i pierwszego kanclerza RFN Konrada Adenauera (14 lat). A przyszły rząd niemiecki będzie robił wszystko, aby nadal realizować główne hasło wyborcze chadecji z tej kampanii wyborczej: „Deutschland ist stark und soll es bleiben” - „NIEMCY SĄ SILNE I TAK POWINNO POZOSTAĆ”.

Tadeusz Iwiński

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Olsztyn24