Olsztyn24

Tego jeszcze nie było w historii olsztyńskiej Służby Celnej. Swoją służbę psich funkcjonariuszy zakończyły dziś (10.05) Tigra, Zoja i Fart, piękne i piekielnie ambitne labradory. Psy niestety są już zbyt wiekowe, by pracować w ciężkich i stresujących warunkach na granicach. Czeka je teraz łagodna i ciepła emerytura u boku dotychczasowych przewodników, z którymi dotąd pracowały. W życiu psów niewiele się zmieni. Poza jednym - nie będą już co rano wychodzić do pracy.

- Dla naszych psów nawykłych do aktywności i codziennego wypełniania swych obowiązków na granicy to jest najtrudniejsze - mówi Jarosław Martyniuk, przewodnik Tigry. Razem ten duet przepracował 10 lat na granicy w Grzechotkach. Teraz psy nie potrafią zrozumieć tego, że ich pan wychodzi do pracy, a one muszą zostać w domu. Jednak nie wolno ich już tak eksploatować. Psom też należy się emerytura. Tigra wywąchiwała nielegalne papierosy. Podobnie całą dekadę na granicy spędzili na tropieniu tytoniowej kontrabandy Zoja i Andrzej Kunicki. Łapali przemytników na przejściu granicznym w Bezledach. Tigra i Zoja wykryły razem prawie 900 tys. paczek papierosów schowanych w samochodach i bagażach, wartych prawie 8 mln złotych.

O rok dłużej na granicy postrachem przemytników był Fart. Zasłynął jako bezwzględny tropiciel narkotyków - marihuany, amfetaminy, heroiny i haszyszu. Był też ulubieńcem dzieciaków, bo często bywał z wizytami w szkołach i na imprezach. Pociąg do zabawy mu nie minął. Nawet w trakcie uroczystości wykazywał chęć do figlowania. Jego przewodniczka Beata Adamowicz mówi, że Fart mimo wieku ma temperament niczym młokos.

Psy na „nową drogę życia„” dostały to, co psiaki uwielbiają najbardziej - po ogromnej kości. Jako dodatek mięciutkie legowisko.

Obecnie w Izbie Celnej w Olsztynie pracuje 18 psów. 17 szuka tytoniu, a jeden narkotyków. W planach celników jest zakup kolejnych psów tak, by granicy strzegło ponad 20 czworonogów, służących swymi nosami w tropieniu przemytu.