Olsztyn24

Olsztyn24
10:11
17 grudnia 2025
Floriana, Jolanty

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

NGO

BWA

MBpG

MWiM

MBP

WBP

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

FWM | 2013-04-08 13:27

Koncert Symfoniczny z cyklu Wielkie Koncerty Fortepianowe w piątek w filharmonii

Olsztyn
Neal Larrabee (fot. archiw. FWM)

Czuło się czar. To jest wielki wirtuoz - „San Francisco Chronicle”. Nie można było pozostać nieporuszonym wobec nadzwyczajnego piękna frazy oraz autentyczności i świeżości interpretacji - „Ruch Muzyczny”, (Warszawa). Silny, dynamiczny pianista - „Los Angeles Times”.

Tak pisali w swych recenzjach krytycy muzyczni o soliście, który wystąpi w dniu 12 kwietnia 2013 r. w Filharmonii. Będzie nim wybitny amerykański pianista - Neal Larrabee. W cyklu „Wielkie Koncerty Fortepianowe” z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Warmińsko-- Mazurskiej pod dyrekcją Piotra Sułkowskiego pianista wykona Johanesa Brahmsa- II Koncert fortepianowy B-dur op.83.Koncert, który od pierwszego wykonania go przez samego kompozytora jesienią1881roku w Budapeszcie, po dziś dzień należy do dzieł najwyżej cenionych zarówno przez wykonawców jak i przez publiczność. Drugą kompozycją piątkowego wieczoru będzie V Symfonia c-moll op.67 Ludwiga van Beethovena.

Neal Larrabee to laureat licznych konkursów pianistycznych, w tym V Międzynarodowego Konkursu im. Piotra Czajkowskiego w Moskwie (1974r.) i IX Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie w 1975 roku, gdzie należał do ulubieńców publiczności. Jako zwycięzca Konkursu Federacji Młodych Muzyków w Los Angeles został nagrodzonym medalem Artura Rubinsteina.

Jako stypendysta Fulbrighta studiował w Konserwatorium Moskiewskim pod kierunkiem Stanisława Neuhausa. Był pierwszym pianistą amerykańskim uczącym się w byłym Związku Radzieckim dzięki oficjalnemu państwowemu stypendium. Naukę uzupełniał w Eastman School of Music jako student Eugene’a Lista oraz w słynnej Juilliard School of Music, gdzie otrzymał stypendium Josefa Lhevinne’a. Doktorat uzyskał na Uniwersytecie Stanu Nowy York w Stony Brook u profesora Martina Canin’a.

Występuje głównie w USA (m.in.: Nowym Jorku, Waszyngtonie, Los Angeles) i w Europie. Koncertował w Niemczech, w Polsce, w Rosji, w Rumunii oraz w byłej Jugosławii. W Polsce jego wysoko oceniane interpretacje muzyki Chopina umożliwiły mu nagrania płyt, koncerty w radiu i telewizji oraz występy w niemal wszystkich głównych salach koncertowych kraju. Zaproszony na ponowne występy do Rosji grał w moskiewskiej Sali Koncertowej im. Rachmaninowa, w Uniwersytecie Moskiewskim oraz wziął udział w serii koncertów prezentowanych w Spaso House - rezydencji ambasadora USA.

Neal Larrabee jest cenionym pedagogiem udzielającym lekcji mistrzowskich w Stanach Zjednoczonych i poza ich granicami.

Zapraszamy na koncert - 12 kwietnia (piątek) godz. 19.00, sala koncertowa Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej.

*****

WIELKIE KONCERTY FORTEPIANOWE
wykonawcy:
» Neal Larrabee(USA) - fortepian
» Piotr Sułkowski - dyrygent
» Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej

w programie:
» Johannes Brahms - II Koncert fortepianowy B-dur op. 83
» Ludwig van Beethoven - V symfonia c-moll op. 67

Bilety w cenie
- 40 zł normalny
- 30 zł ulgowy
do nabycia w kasie Filharmonii pn.- pt. w godz.10.00-18.00

******

Wprowadzenie do koncertu

II Koncert fortepianowy B-dur Johannesa Brahmsa (1833- 1897) od pierwszego wykonania po dziś należy do dzieł najwyżej cenionych i przez wykonawców i przez publiczność. To właściwie - podobnie zresztą jak inne koncerty Brahmsa - symfonia z instrumentem solowym, dzieło rozbudowane, złożone z czterech, a nie z tradycyjnych trzech części, wymagające od wykonawcy zarazem przygotowania wirtuozowskiego jak i wielkiej głębi interpretacji.

Po raz pierwszy Koncert B-dur zabrzmiał publicznie późną jesienią 1881 roku w Budapeszcie. Przy fortepianie zasiadł sam kompozytor. I jakby w związku z aurą tamtego miejsca i czasu pobrzmiewa w II Koncercie melancholijna węgierska nuta, którą Brahms potrąca delikatnie, wręcz kameralnie, mimo dużej orkiestry, aż po finał, gdzie pojawia się temat tak śpiewnie brahmsowsko-węgiersko-cygański, jakiemu dorównać może chyba tylko ów z bardzo znanego Allegretto z Trzeciej Symfonii tegoż kompozytora - tyle tam cudownego światła, świetlistości. Brahms opowiada, śpiewa, czasem marzy, ale zawsze - nawet w momentach po wirtuozowsku rozpędzonych - pozostaje opanowanym klasykiem, wiernym zasadzie umiaru i proporcji. Nie bez powodu jego Pierwsza Symfonia, ukończona zaledwie pięć lat wcześniej, zyskała miano „Dziesiątej Beethovena”. A sam Brahms z nabożeństwem odnosił się do tego wielkiego mistrza i tradycji muzycznych, jakie za jego lat były wciąż żywe w Wiedniu. Od 13 roku życia zarabiał, grywając w portowych knajpach rodzinnego Hamburga. Gdy miał 20 lat, przełomem w jego muzycznej karierze stał się artykuł Roberta Schumanna. Ten wybitny kompozytor i wpływowy krytyk, który niespełna ćwierć wieku wcześniej w entuzjastycznym artykule pierwszy ogłosił światu talent Chopina, teraz z podobnym entuzjazmem powitał utwory młodego artysty, uznając Brahmsa za nowe objawienie muzyki niemieckiej.

W roku 1862 Brahms zamieszkał w Wiedniu, dzieląc swój czas między aktywność koncertową w roli cenionego pianisty, a komponowanie.

- A więc jestem tu! Dwa kroki od Prateru, i mogę pić wino tam, gdzie je pił Beethoven - pisał do przyjaciela zaraz po przyjeździe do tego miasta, pełnego muzycznych pamiątek. Tam powstało Niemieckie Requiem (1868), które przyniosło mu niezależność finansową, a później, w latach 1873-87, kompozycje najpełniej dojrzałe, m.in. cztery symfonie, Koncert skrzypcowy, Koncert podwójny na skrzypce i wiolonczelę, czy II Koncert fortepianowy, oraz szereg utworów fortepianowych, kameralnych, pieśni. A był to czas, kiedy rozpętało się prawdziwe szaleństwo publiczności Europy na punkcie Ryszarda Wagnera i jego głośnych dramatów muzycznych, czyli muzyki ściśle uzależnionej od sceny, tekstu i literackiego programu. Wobec owego „wagnerowskiego zaczadzenia” i popularności głoszonych przez Wagnera haseł „sztuk połączonych” trzeba było naprawdę być pewnym swoich racji, by - jak Brahms - wyznawać idee dokładnie przeciwne, iść drogą klasyków, głosić wyższość muzyki „absolutnej”, sztuki autonomicznej, która chce być tylko sobą, niezależną grą form, wolną od literackich skojarzeń i jakiejkolwiek ilustracyjności. Brahms udowodnił, że muzyka może sobie na taki luksus niezależności pozwolić. I już za jego życia popularność zyskało powiedzenie wybitnego dyrygenta Hansa von Bülowa, iż muzyka niemiecka opiera się na „Trzech Wielkich B”. Byli to: Bach, Beethoven - i właśnie Brahms, który - zdaniem wielu współczesnych - kontynuował najlepsze beethovenowskie tradycje.

V Symfonia c-moll Ludwika van Beethovena (1770-1827) jest jednym z najbardziej znanych dzieł muzycznych - nie tylko tego kompozytora i nie tylko jego epoki. Rozpoczynające ją cztery uderzenia, ów „motyw losu stukającego do naszych bram” (jak je określił sam twórca), należą dziś do powszechnie znanych i sugestywnych symboli w całej, wielowiekowej spuściźnie kultury ludzkości.

Przedmiotem podziwu pozostaje mistrzostwo, z jakim - na fundamencie owych czterech nut - opiera Beethoven konstrukcję całej symfonii, pełnej dramatycznych napięć i kontrastujących z nimi momentów lirycznych.

Praca nad tym dziełem zajęła mu wiele lat: pierwsze szkice zaczął w roku 1800, a ostatecznie ukończył w roku 1808. Powstała potężna, z genialnym rozmachem zaprojektowana budowla dźwiękowa, szczytowe osiągnięcie „dźwiękowej inżynierii” wzbogacone o niespotykany dotąd wymiar metafizyczny - symboliczne otwarcie na nowe, romantyczne stulecie. Nie dziwi zatem, że najlepiej przyjęli V Symfonię - w przeciwieństwie do niektórych muzyków wiedeńskich starszej generacji - właśnie romantycy.

Tymczasem prawykonanie, jak bywa, w niczym nie zapowiadało przyszłego znaczenia dzieła. Odbyło się w Wiedniu 22 grudnia 1808 roku, na gigantycznej, czterogodzinnej „Akademii muzycznej” o programie przeładowanym do granic wytrzymałości, a złożonym z samych nowych utworów Beethovena i pod jego kierownictwem. Były to kolejno: VI Symfonia, aria koncertowa „Ach, perfido” op. 65, dwie części Mszy C-dur (Gloria, Sanctus i Benedictus), IV koncert fortepianowy G-dur, wreszcie Piąta, a po niej jeszcze Fantazja C-dur na fortepian, chór i orkiestrę, poprzedzona solową improwizacją kompozytora na fortepianie. Podobno orkiestra była kiepsko przygotowana, a w sali Teater an der Wien panowało dokuczliwe zimno...

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Olsztyn24