Olsztyn24

Niespodzianki nie było. Mimo dobrej gry piłkarze OKS-u 1945 Olsztyn przegrali 0:1 z łódzkim Widzewem i odpadli z rozgrywek Pucharu Polski. Mecz rozegrano dzisiaj (28.09) w Olsztynie, na stadionie OSiR.

Piękny sen olsztyńskich piłkarzy znów zakończył się jesienią. Rok temu OKS odpadł w 1/8 finału po pechowym konkursie jedenastek. Wówczas pogromcą olsztynian okazał się Ruch Chorzów. Teraz OKS nie dotarł tak daleko, ale wcale nie ma się czego wstydzić. Podopiecznych Zbigniewa Kaczmarka za pucharową burtę wyrzucili piłkarze Widzewa. Łodzianie wygrali 1:0, ale w dzisiejszym meczu zdecydowanie lepiej zaprezentowali się II-ligowcy z Olsztyna.

Początek spotkania nie zaspokoił żądnych emocji kibiców. Oba zespoły badały się wzajemnie, a pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze. W 9. minucie kilka metrów przed polem karnym piłkę ręką zagrał Ugochukwu Ukah. Do piłki podszedł Paweł Łukasik, jednak jego strzał nie był skuteczny. Futbolówka poszybowała kilka metrów nad bramką bronioną przez Bartosza Kanieckiego. Podobny efekt przyniosła pierwsza groźniejsza akcja gości. Główką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzył Piotr Mroziński.

W 20. minucie bardzo bliski szczęścia był Krzysztof Filipek. Po akcji Łukasza Suchockiego i Pawła Łukasika piłka trafiła właśnie pod jego nogi. Niestety, czołowy strzelec OKS-u źle trafił w piłkę i tę z łatwością złapał Kaniecki.

Filipek jeszcze dwukrotnie w pierwszej połowie mógł trafić do siatki rywala. W 40. minucie niecelnie strzelił z dystansu. Chwilę później spudłował też w sytuacji, gdy piłka spadła przed nim po wykonywanym przez Suchockiego rzucie wolnym.

Po przerwie olsztynianie znów zaatakowali. Trzeba podkreślić, że przez dobrych kilka minut goście byli zamknięci na swojej połowie. Niestety z trzech niemal stuprocentowych sytuacji, olsztynianie nie wykorzystani ani jednej. Krótko po rozpoczęciu drugiej połowy sygnał do ataku dał Arkadiusz Koprucki, który strzałem z prawie 40 metrów próbował zaskoczyć Kanieckiego. Golkiper Widzewa nie miał jednak większych problemów ze złapaniem piłki.

Kolejne akcje doprowadziły do tego, że niemal wszyscy obecni na trybunie krytej olsztyńskiego stadionu, wstali z miejsc. Najpierw o mały włos do bramki Kanieckiego nie trafił Filipek. Chwilę później w dogodnej sytuacji przestrzelił Łukasik, a na koniec nikt nie doszedł do piłki wstrzelonej w pole karne przez Suchockiego. Futbolówka przeszła niemal po linii bramkowej i wyszła poza boisko.

Po tych atakach sprawdziło się niestety to, czego najbardziej obawiali się kibice z Olsztyna. Widzew wyprowadził dwie szybkie kontry, z których jedna zakończyła się sukcesem łodzian. Do bramki Erwina Saka trafił Piotr Grzelczak.

Gol gości podciął nieco skrzydła podopiecznym trenera Kaczmarka. Łodzianie cofnęli się do obrony, a olsztyniakom ciężko było przebić się przed defensywę gości. Trochę świeżości w szeregi gospodarzy wprowadził Kamil Bartosiewicz, który na boisku zastąpił Łukasika. 23-latek mógł nawet popisać się dobrym uderzeniem z dystansu, ale w ostatniej chwili zablokował je jeden z łódzkich obrońców.

W doliczonym czasie gry goście mogli jeszcze podwyższyć wynik spotkania, ale wyśmienicie w sytuacji sam na sam z Princewillem Okachim zachował się Sak.

Spotkanie OKS-u i Widzewa zakończyło 1/16 finału Pucharu Polski. Łodzianie kolejnego rywala poznają w piątek. OKS tymczasem będzie przygotowywał się do kolejnego ligowego meczu. Ten w niedzielę w Olsztynie. Rywalem podopiecznych Zbigniewa Kaczmarka będzie KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.